Forum RPG

Opis forum

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2010-03-22 22:48:56

 Lucius

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-27
Posty: 24
Punktów :   

Rozdział II - Marionetki płaczące w ciemnościach

P4: „Jego imię to Grim!”

Nasi bohaterowie, zmęczeni i głodni po ostatnich przeżyciach docierają do wioski, gdzie planują wypocząć kilka dni. Będąc w karczmie co rusz słyszą dziwne jęki i krzyki dobiegające zza ściany gospody. Sovir postanawia to sprawdzić i zauważa stykający się z nią duży budynek przypominający więzienie. Wiele różnych ras w ciężkich zbrojach kierowało się w tamtą stronę jednak mało kto wychodził. Elf wkrótce wraca do swoich towarzyszy, jednak już po chwili zostaje tam zaczepiony przez kilku strażników (zauważyli jego zainteresowanie) i zaproszony na walki gladiatorów jako jeden z zawodników. Widząc możliwość zarobku najemnik zgadza się.
Calan wyraźnie niepokoi się długą nieobecnością towarzysza i postanawia sprawdzić co tak naprawdę dzieje się za murami krytej areny. Zostawiając kompletnie pijanego Luciusa, oraz wyraźnie znudzonego Ashbrocka udaje się do miejsca walki i siada na trybunach. Niewolnicy toczą wiele pojedynków na śmierć i życie aż w końcu pojawia się Sovir.
Chociaż radzi sobie z paroma przeciwnikami, w końcu trafia na silniejszego od siebie. Po kilku ciosach jest już prawie martwy ale ostatkiem sił skupia całą swoją dziwną energię i uwalnia niewyobrażalną eksplozję (już wcześniej nie był całkiem zdrowy psychicznie).
W zamieszaniu wszyscy uciekają z walącego się budynku a ze zniszczonych klatek wybiegają niewolnicy. Jednym z nich jest stary krasnolud z korbaczem u boku, który chcąc nie chcąc zwraca uwagę cyrulika.
Po wyjściu z feralnej areny Calan zabiera zdezorientowanych towarzyszy i cała trójka mimowolnie biegnie za długobrodym wojem aż do samego lasu.
Wkrótce wszyscy są już tak zmęczeni, że decydują się na odpoczynek i rozpalenie ogniska. Krasnolud z zazdrością patrzy na kawał pieczonego mięsa aż w końcu głód zwycięża i nawiązuje on kontakt z grupą. Od słowa do słowa, trójka naszych bohaterów decyduje się tymczasowo wziąć ze sobą gladiatora widząc w nim swoją szansę na przeżycie.
Podróżnicy w końcu docierają do jednego z okolicznych miast ale radość nie trwa długo. Zamiast bowiem, dobrego jadła, targowisk i sklepów znaleźli zgliszcza, chorobę i śmierć.
Miasto zostało zaatakowane przez twory Chaosu!
Imperium właśnie poszukiwało najemników mogących wspomóc żołnierzy i kraj, w tym trudnym momencie. Towarzysze po raz kolejny z braku innych perspektyw postanawiają na jakiś czas zaczepić się do służby wojskowej, a po wszystkim wyruszyć w dalszą drogę.
Kapitan straży daje im ważną misję odnalezienia złotego posążka – niezwykłej relikwii chroniącej okoliczne ziemie przed totalną zagładą. Według ostatnich informacji, ostatni raz widziano artefakt na wystawie przed ratuszem i właśnie tam nasi bohaterowie mają udać się na poszukiwania. Nie będą jednak sami. Muszą eskortować ze sobą piękną kapłankę Shallyi – Eyole. Emisariuszka o wielkich zasługach wydaje się osobą bardzo nieśmiałą ale w jej oczach widać, jak bardzo zależy jej na odzyskaniu statuetki.
Po niewygodnej  nocy w baraku cała piątka wyrusza w stronę ratusza, nie mając pojęcia z której strony uderzy Chaos.


"Zgaście tę latarnię, do jasnej cholery!"

Offline

 

#2 2010-03-23 18:23:50

 Lucius

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-27
Posty: 24
Punktów :   

Re: Rozdział II - Marionetki płaczące w ciemnościach

P5: „W szponach złudzeń”

Gdy tylko zdradziecki księżyc skrył się za chmurami, nasi bohaterowie wyruszyli w drogę. Przed wyprawą dowiadują się, że ziemie na których się obecnie znajdują zostały terytorialnie wydzielone na trzy dzielnice. W najgorszej z nich, można było natknąć się na spaczenie Chaosu w najczystszej postaci. Nie mniej jednak idąc wzdłuż wyznaczonego kierunku, ciszę przerwał huk kuli armatniej, od której drużyna ledwo uszła z życiem. Co chwilę zaczęły padać kolejne strzały więc ekipa schroniła się w pobliskich ruinach. Pech chciał, że trafili prosto w miejsce gdzie w ogromnej klatce palono zwłoki i żywe jeszcze ciała ocalałych. Cztery, ludzkie mutanty bardzo skrzętnie wykonywały swoją pracę i gdy tylko zauważyły nieproszonych gości, wyciągnęły ogromne topory i z krzykiem rzuciły się w ich stronę. Calan ze stoickim spokojem posyłał kolejne strzały, Lucius po raz pierwszy użył miecza dotyku (z którego wydobyło się dziwne światło), Ashbrock atakował nowo zdobytym mieczem, a Grim rąbał mięso na kawałki. Najwięcej pracy miała jednak kapłanka, która jak tylko mogła modliła się o bezpieczne zwycięstwo i supportowała męską część drużyny swoimi wszechobecnymi orgazmami.
Poszło zadziwiająco dobrze, gdyż z okna budynku doszło wsparcie w postaci mężczyzny ze strzelbą i wkrótce zmutowana drużyna „Dragon Ball’a” udała się na wieczny odpoczynek. Najgorzej z całej sytuacji wyszedł Ashbrock, z delikatnie rozciętym policzkiem. Okazało się, że na górze mieszka małżeństwo, które w podzięce za pomoc udzieliło trochę informacji i dało Calanowi strzelbę. Wychodząc Ashbrock zostaje raniony odłamkami kuli amatnej i szybko opatrzony przez cyrulika. Rany na szczęście nie są duże i pozwalają całej grupie ruszyć dalej. Niedługo potem, krasnolud usłyszał głos swoich dzieci dobiegający z mrocznej willi stojącej na uboczu i chociaż ostatnie doświadczenia z rezydencjami nie były wakacjami na Malediwach, drużyna jak jeden mąż ruszyła za długobrodym. Wkrótce również Ashbrock i Lucius wpadli w trans słysząc błagania swych bliskich osób.
I tak oto cała piątka, znalazła się w sytuacji niezmiernie trudnej. Mianowicie wszystkie drzwi, po otwarciu prowadziły do tego samego korytarza. Kapłanka oprócz prezentowania swoich zasług i modlitwy nie potrafiła znaleźć konkretnego sposobu na ucieczkę, jednak problem powoli się rozwiązywał. Grim wszak nie potrzebował klamek i wkrótce odnalazł drogę na zewnątrz. Było to inne zewnątrz niż poprzednio, mianowicie dzielnica do której żadne z nich nie chciało trafić. Mijając las uporali się bowiem z żywymi drzewami a nad ich głowami pojawił się dziwny bożek o wyglądzie ptaka (coś jak egipski Horus). Bohaterowie stanęli w bezruchu a stworzenie tylko delikatnie skinęło głową i odleciało. Coraz więcej podejrzeń zaczęło padać na Eyole, ponieważ bez jej obecności prawdopodobnie wszyscy byliby już martwi. Wkrótce drużyna zauważyła, że do jednego z domów dobija się kolejna partia mutantów, jednak woleli się wycofać. Odmiennego zdania był Grim, który niczym bohater z amerykańską flagą na klacie rzucił się na przeciwnika (wciągając w to resztę). Chociaż po raz kolejny nasi podróżnicy odnieśli zwycięstwo, tym razem ciężko było znaleźć jakiekolwiek bezpieczne miejsce. Nie wiedząc (po raz kolejny zresztą), gdzie się udać cała piątka dotarła na pewien rodzaj przyjęcia gdzie otwarcie rozmawiano o Chaosie i jednym z ich największych wojowników. Lucius miał już wszystkiego dosyć i szybkim ruchem miecza zamachnął się na kapłankę ale został zablokowany równie błyskawicznie dwoma mieczami złodzieja. Dziewczyna w obronie zrobiła salto do tyłu jak w „Tańcu z Gwiazdami” i od tej pory było już jasne, że nie jest ona zwykłą osobą. Kiedy Grim (widząc to) próbował się na nią zamachnąć, ta wystrzeliła do niego z kuszy pudłując i przecinając mu jedynie ubranie.
Nikt nie wiedział o co w tym chodzi ale jedno było pewne – nasza ekipa po raz kolejny znalazła się w centrum czegoś bardzo złego. Chcąc, nie chcąc postanawiają iść dalej prowadząc tajemniczą panienkę do budynku ratusza…


"Zgaście tę latarnię, do jasnej cholery!"

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.slipknott.pun.pl www.simtractorversions.pun.pl www.mythbusters-pogromcy.pun.pl www.preityzinta.pun.pl www.wwssepedagogika0910.pun.pl